Mając za kilka dni otrzymać święcenia
kapłańskie, pragnąłbym
na race Przewielebnej Matki Generalnej przesłać Matce Bożej Starowiejskiej wyrazy swej głębokiej wdzięczności za nader obfite łaski, jakimi w drodze do kapłaństwa obsypany zostałem za pośrednictwem Zgromadzenia,
którym Przewielebna Matka kieruje.
O ile się nie mylą, nie są obce
siostrom w Starej Wsi
urozmaicone koleje mego kleryckiego życia, którego większą część spędziłem w szpitalach i sanatoriach. Skazany
wyrokiem lekarzy na
wieloletnie leżenie w tzw. łóżku gipsowym
straciłem wszelką nadzieję, bym mógł kiedyś dojść do ołtarza Bożego, l wtedy to spodobało się Matce Najświętszej dać mi możną orędowniczkę w osobie śp. s. Roberty Babiak, która za swego świątobliwego życia przechodziła
podobną chorobą. Mianowicie, do ufnej
modlitwy o zdrowie za jej wstawiennictwem zachęcała mnie ustawicznie s. Alojza Rogoż, z którą zetknąłem się w Zakopanem.
Nie było Wolą Bożą, aby uzdrowienie
moje nastąpiło w sposób
zewnętrznie cudowny. Niemniej
jednak sam przebieg kuracji zadziwiał lekarzy. Wbrew ich przewidywaniom w stosunkowo krótkim
czasie stanąłem na nogi i mogłem wrócić do przerwanych studiów. Tu w dalszym ciągu doznawałem na sobie opieki s.
Roberty, czego niezwykłym
dowodem niech będzie fakt, iż
w ciągu dwóch lat przeszedłem cztery lata teologii. Nadto nie jest wykluczone, iż w najbliższym czasie uda mi się zdobyć dyplom
magisterski, którą to sprawę całkowicie powierzyłem trosce s. Roberty.
Nic też dziwnego, że moja więź ze
Zgromadzeniem, które
takie wychowuje dusze, pogłębia się coraz bardziej. Jest moim życzeniem, by móc kiedyś w samej Starej Wsi podziękować Matce Miłosierdzia za odebrane od Niej łaski.
Zanim to nastąpi, liczę, iż Przewielebna Matka wraz z Siostrami uczyni to w moim imieniu.
dk. Tadeusz Gogolewski, Kobyłka k/Warszawy, 6.04.1950 .