"Postaraj się, aby miłość Boga i bliźniego na nowo odżyła w sercach ludzkich (...). Wszystkim, którzy zachowają dwa przykazania, w szczególny sposób błogosławić będę w życiu i w godzinę śmierci, nadto całemu światu dam miłosierdzie i pokój Mój". (...) Zrozumiałam, że (...) miłosierdzie i pokój ów, nie dotyczy tylko pokoju politycznego, ale duchowego, który jest owocem miłości Boga i bliźniego. (...) Zrozumiałam, że Hostia Święta jest tym niewygasłym nigdy ogniskiem miłości, które zapalać będzie serca ludzkie do końca wieków miłością Boga i bliźniego (Dziennik).

Łaski - W drodze do kapłaństwa

Mając za kilka dni otrzymać święcenia kapłań­skie, pragnąłbym na race Przewielebnej Matki Generalnej przesłać Matce Bożej Starowiejskiej wyrazy swej głębokiej wdzięczności za nader obfite łaski, jakimi w drodze do kapłaństwa ob­sypany zostałem za pośrednictwem Zgromadze­nia, którym Przewielebna Matka kieruje.

O ile się nie mylą, nie są obce siostrom w Starej Wsi urozmaicone koleje mego kleryckiego życia, którego większą część spędziłem w szpitalach i sanatoriach. Skazany wyrokiem lekarzy na wieloletnie leżenie w tzw. łóżku gipsowym straciłem wszelką nadzieję, bym mógł kiedyś dojść do ołtarza Bożego, l wtedy to spodobało się Matce Najświętszej dać mi moż­ną orędowniczkę w osobie śp. s. Roberty Babiak, która za swego świątobliwego życia prze­chodziła podobną chorobą. Mianowicie, do uf­nej modlitwy o zdrowie za jej wstawiennictwem zachęcała mnie ustawicznie s. Alojza Rogoż, z którą zetknąłem się w Zakopanem.

Nie było Wolą Bożą, aby uzdrowienie moje nastąpiło w sposób zewnętrznie cudowny. Niemniej jednak sam przebieg kuracji zadziwiał le­karzy. Wbrew ich przewidywaniom w stosunko­wo krótkim czasie stanąłem na nogi i mogłem wrócić do przerwanych studiów. Tu w dalszym ciągu doznawałem na sobie opieki s. Roberty, czego niezwykłym dowodem niech będzie fakt, iż w ciągu dwóch lat przeszedłem cztery lata teo­logii. Nadto nie jest wykluczone, iż w najbliż­szym czasie uda mi się zdobyć dyplom magister­ski, którą to sprawę całkowicie powierzyłem tro­sce s. Roberty.

Nic też dziwnego, że moja więź ze Zgroma­dzeniem, które takie wychowuje dusze, pogłębia się coraz bardziej. Jest moim życzeniem, by móc kiedyś w samej Starej Wsi podziękować Matce Miłosierdzia za odebrane od Niej łaski. Zanim to nastąpi, liczę, iż Przewielebna Matka wraz z Siostrami uczyni to w moim imieniu.

dk. Tadeusz Gogolewski, Kobyłka k/Warszawy, 6.04.1950 .