"Postaraj się, aby miłość Boga i bliźniego na nowo odżyła w sercach ludzkich (...). Wszystkim, którzy zachowają dwa przykazania, w szczególny sposób błogosławić będę w życiu i w godzinę śmierci, nadto całemu światu dam miłosierdzie i pokój Mój". (...) Zrozumiałam, że (...) miłosierdzie i pokój ów, nie dotyczy tylko pokoju politycznego, ale duchowego, który jest owocem miłości Boga i bliźniego. (...) Zrozumiałam, że Hostia Święta jest tym niewygasłym nigdy ogniskiem miłości, które zapalać będzie serca ludzkie do końca wieków miłością Boga i bliźniego (Dziennik).

23 listopada [1941 r.]

392 23 listopada, niedziela [1941 r.]. Podczas rozmyślania i Mszy św. miałam przy sobie obecnych owych dwóch Aniołów. Nie widzę ich oczyma ciała, lecz czuję, że są przy mnie i wiem jak się kiedy zachowują. Zjawiają się szczególnie podczas modlitw wspólnych i Mszy św. Anioł Stróż zwykle klęczy z lewej strony i zdaje mi się, że jest mały, jak człowiek w białej szacie, ze skrzydłami u ramion. Anioł z chóru archaniołów wydaje mi się być znacznie większy wzrostem, jakby jaki olbrzym, a suknia jego jest ozdobiona czymś drogim i rozmaitym, i zdaje mi się, że jest bardzo silny i zbrojny jak rycerz. Obydwaj żyją w wielkiej miłości wzajemnej, mimo różnicy, jaka zachodzi w ich godności i piękności. Zdaje mi się, że Bóg miłosierny, ucząc mnie miłości bliźniego, pokazuje mi, jak praktycznie żyją Aniołowie, bo przecież i ludzie choć ułomni, mają się wzajemnie miłować dlatego, że kiedyś zajmą w niebie trony upadłych aniołów.