"Postaraj się, aby miłość Boga i bliźniego na nowo odżyła w sercach ludzkich (...). Wszystkim, którzy zachowają dwa przykazania, w szczególny sposób błogosławić będę w życiu i w godzinę śmierci, nadto całemu światu dam miłosierdzie i pokój Mój". (...) Zrozumiałam, że (...) miłosierdzie i pokój ów, nie dotyczy tylko pokoju politycznego, ale duchowego, który jest owocem miłości Boga i bliźniego. (...) Zrozumiałam, że Hostia Święta jest tym niewygasłym nigdy ogniskiem miłości, które zapalać będzie serca ludzkie do końca wieków miłością Boga i bliźniego (Dziennik).

23 listopada [1941 r.]

293 W niedzielę po rozmyślaniu ściskałam z miłością krzyżyk Pana Jezusa. Wtedy po raz pierwszy Ci Aniołowie powiedzieli te słowa: "Siostro, pokaż nam swojego Miłego". Wypuściłam krzyżyk z rąk i zamknęłam oczy, a oni oglądali z miłością mój krzyżyk. Na "Anioł Pański" uklękli natychmiast i modlili się pokornie, a potem jakoby znikli. Na początku Mszy św. znów się zjawili i brali żywy udział w św. Ofierze. Gdy Ojciec Duchowny był u stopni ołtarza, oni odmawiali wspólnie psalm "Miserere", wstawali jak ministranci, czasem żegnali się trzykrotnie. Podczas ofiarowania trzymali ręce jak kapłan, a potem zakryli dłonią swe oblicza i pochylili się aż do ziemi. Na podniesienie pochylili się głęboko, ręce rozkrzyżowane mając. Na "Pater noster", upadli krzyżem na ziemię. Potem do końca Mszy św. klęczeli zamodleni, wstali również na ostatnią ewangelię. Na "Sanktus" trzykrotnie uderzyli czołem do ziemi i uczynili na sobie znak krzyża. Zachowanie się Aniołów jest nie dające się odtworzyć w sposób nasz ludzki. Po Komunii św. uklękli przy mnie twarzą do siebie zwróceni, ręce złożyli, adorując Jezusa w mojej duszy. Potem znów znikli. Zawsze mi bóg wskazuje, abym patrzyła na zgodne współżycie Aniołów i naśladowała ich w miłości ku Bogu i bliźnim.